|
|
|
ZAWARTOŚĆ |
|
|
|
21 odwiedzających dzisiaj |
|
|
|
|
|
|
|
Aktualności |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Spotkanie z prof. Polakiem
WKGP data 02.04.2012, o 22:32 (UTC) | | Dnia 27 kwietnia 2012 r. o godz. 18.00 w restauracji "Oaza" gościć będziemy prof. Wojciecha Polaka, związanego z Uniwersytetem Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Tematem spotkania będzie powstanie oraz funkcjonowanie III RP - nie zabraknie również odniesień do katastrofy smoleńskiej.
Serdecznie zapraszamy wszystkich zainteresowanych!
Wąbrzeski Klub GP | | |
|
Rabat na ciekawą książkę od Wydawnictwa M...
DR data 02.04.2012, o 22:26 (UTC) | | Miło nam poinformować, że specjalnie dla naszego klubu Wydawnictwo M udzieliło rabatu na zakup interesującej pozycji autorstwa Jerzego Andrzejczaka "96 końców świata. Gdy runął ich świat pod Smoleńskiem".
Cena po uwzględnieniu rabatu - 15 zł.
Zamówienie można złozyć mailowo na adres wabrzeznoklubgp@wp.pl bądź telefonicznie 663 556 430 (preferowany kontakt po godz. 17).
„96 końców świata. Gdy runął ich świat pod Smoleńskiem” to zapis rozmów z rodzinami ofiar katastrofy. Wzruszający i jednocześnie budujący obraz ich trudnych zmagań z codziennością, żałobą i zgiełkiem medialnym. Czytelnik nie znajdzie tu smoleńskich sensacji, politycznych przepychanek, zakulisowych rozgrywek, relacji na gorąco z miejsca katastrofy. To książka przybliżająca atmosferę dni kwietniowych tuż po katastrofie, kiedy cały naród zjednoczył się w żałobie.
To jest książka o tych, którzy odeszli, i o tych, którzy zostali. O ich bólu, lękach, cierpieniu, o tym, jak radzą sobie z pustką. Literacka stypa, podczas której zmarłych wspomina się dobrze, a mówią o nich ci, którzy ich kochali...
Format: 165x240 mm; objętość: 304 str., oprawa: twada
Zapraszamy do zapoznania się z ofertą Wydawnictwa M tutaj | | |
|
Spotkanie kwietniowe - nowy termin
DR data 02.04.2012, o 18:59 (UTC) | | Informujemy, że spotkanie w pierwszą środę miesiąca kwietnia, z racji Wielkiego Tygodnia, nie odbędzie się w planowanym terminie. Zapraszamy za to w piątek 27 kwietnia o godz. 18.00 do restauracji "Oaza" na spotkanie z prof. Wojciechem Polakiem. | | |
|
Wielki Wyjazd na Węgry. I co dalej?
RK data 02.04.2012, o 18:51 (UTC) | | Minęły już dwa tygodnie od Wielkiego Wyjazdu na Węgry tysięcy Polaków. O samym pobycie, o wielkich wzruszeniach jakich byliśmy świadkami już dużo napisano. Ja do tych opisów dodam tylko wspaniałe i godne zachowanie Polaków: w trakcie uroczystości, po uroczystościach; czy to na ulicy, czy w hotelu, czy w wielu knajpkach, w których wieczorem prowadziliśmy debaty polityczne z przygodnie poznanymi Węgrami. Nie słyszałem o żadnym incydencie z udziałem Polaka, a przecież było nas tam prawie dziesięć tysięcy. To niesamowite, jak potrafimy się zachować gdy nie jesteśmy prowokowani i obrażani.
Nie zdradzę wielkiej tajemnicy jeżeli napiszę, że do ostatnich godzin przed wyjazdem, a nawet w pociągu, organizatorzy węgierscy i węgierskie służby domagały się ode mnie informacji o ilości przyjeżdżających Polaków. Oczywiście nie mogłem podać takiej informacji, bo niby skąd miałem to wiedzieć? Mówiłem o paru tysiącach, ale przecież nikt nie mógł znać dokładnej liczby. Faktycznie, tak liczna grupa mogła w ekstremalnej sytuacji zrobić wiele złego, ale my przyjechaliśmy do Budapesztu, do naszych przyjaciół i to było widać na każdym kroku.
Trzeba zastanowić się nad konsekwencjami naszej obecności podczas Święta Narodowego na Węgrzech. Oprócz pokazaniu lewackiej Europie naszego poparcia dla polityki premiera Viktora Orbana, zaczęliśmy nowy rozdział współpracy między Polakami i Węgrami.
Przede wszystkim - i to jest naprawdę ważne - podpisaliśmy umowę o współpracy pomiędzy Radą Porozumienia Społecznego (CET) na Węgrzech i w Niecce Karpackiej reprezentującą sieć społecznych wspólnot Niecki Karpackiej; „Gazetą Polską” i Klubami „Gazety Polskiej”.
W porozumieniu zawarta została sentencja „Nic o nas bez nas”, oraz że :
(...)„ Nasza wspólna ojczyzna, Europa, potrzebuje współdziałania jej obywateli jak nigdy dotychczas, i to w oparciu o duchowe skarby tego starego kontynentu, o tradycyjne wartości jego narodów.
Naszym celem jest ponowne zapewnienie należnego miejsca tym siłom spajającym, jakimi są rodzina, wierność, wiara i miłość bliźniego.
Za przyszłościowe owoce naszej pracy traktujemy zapewnienie społeczeństwom godziwego życia, bezpieczeństwa, ładu, sprawiedliwości oraz wolności.
Zapraszamy obywatelskie wspólnoty Europy do przyłączania się do Ruchu Patriotów Europy.
„Viribus Unitis”
„Wspólnymi siłami”
Wstąpmy na wyższy stopień europejskiej cywilizacji! ” (...)
Porozumienie podpisał red. Tomasz Sakiewicz w imieniu „Gazety Polskiej”, Csizmadia László w imieniu „CET” i niżej podpisany w imieniu Klubów „Gazety Polskiej”.
Równocześnie zostaliśmy zaproszeni do współpracy z Ruchem Patriotów Europy „CŐF”, który został oficjalnie powołany w grudniu 2011 roku przez węgierski Parlament; jest on największą organizacją pozarządową w Europie.
Współpraca, którą będziemy starali się rozszerzyć na inne kraje tej części Europy, może stworzyć nową sytuację polityczną. Po prostu stworzymy Europę Narodów pod bokiem brukselskich polityków; Europę Narodów suwerennych, dbających o swoją odrębność kulturalną, ekonomiczną, naukową, pamiętającą o swojej historii, tradycji i swoich chrześcijańskich korzeniach, które są wspólne dla tej części Europy.
Pierwszy krok został zrobiony. Poznaliśmy z red. Sakiewiczem wspaniałych ludzi, którzy myślą podobnie jak my. Oprócz podpisania umowy z „CET” red. T. Sakiewicz podpisał w imieniu „Gazety Polskiej” umowę o współpracy z gazetą „Magyar Hírlap” którą reprezentował red. naczelny Stefka István. Okazuje się, że informacje wysyłane z Węgier przez ich agencje prasowe są w Polsce i w Europie przekłamywane albo przemilczane. Teraz to się zmieni i „Gazeta Polska” będzie miała informacje z tzw. pierwszej ręki.
W ciągu dwóch tygodni od naszej wizyty w Budapeszcie udało nam się zaprosić węgierskiego biskupa polowego László Bíró na uroczystości II Rocznicy Tragedii nad Smoleńskiem, gdzie będzie koncelebrował Mszę św. razem z Kardynałem Kazimierzem Nyczem w Archikatedrze św. Jana Chrzciciela.
W Budapeszcie po raz pierwszy w kościele Śródmiejskim (Belvárosi templom) równolegle do warszawskiej mszy, polski ksiądz Karol Kozłowski proboszcz Polskiej Parafii Personalnej w Budapeszcie koncelebrować będzie z ks. dr Zoltánem Osztie Mszę św. w intencji Ofiar Smoleńska. To bardzo ważne wydarzenie, bo do Węgrów dzięki działaniom Tuska i jego ferajny dotarły tylko kłamstwa MAK, ale już niedługo Węgrzy dowiedzą się prawdy o Smoleńsku.
Mieliśmy za mało czasu żeby zorganizować przyjazd dużej grupy Węgrów do Polski na uroczystości II Rocznicy Tragedii nad Smoleńskiem, ale z tego co wiem przyjadą reprezentanci różnych organizacji. Mam nadzieję, że dotrą do nas Litwini, którzy tak spontanicznie zareagowali na nasze zaproszenie na Wielki Wyjazd, że zdążyli zorganizować się i byli - cały autokar - co zresztą zauważył premier Orban, dziękując im na równi z Polakami. Byli też Białorusini, a będą… no, kto wie.
Najważniejsze, że się codziennie kontaktujemy, że wymieniamy się doświadczeniami i pomysłami. Został zrobiony pierwszy krok, włożyliśmy nogę w drzwi i już jej nie wyciągniemy.
Właśnie dowiedziałem się, że Csizmadia Laszlo został prezesem NEA (Nemzeti Együttműködési Alap - Fundusz Współpracy Narodowej), który ma udzielać wsparcia organizacjom społecznym, gratuluję!
Ryszard Kapuściński | | |
|
Niepublikowany wywiad z Wojciechem Cejrowskim...
. data 24.03.2012, o 12:02 (UTC) | | N: W jakich relacjach jest Pan z prawicowymi publicystami m.in. Piotrem Semką, Piotrem Zarembą, braćmi Karnowskimi?
WC: Nie jestem w żadnych relacjach, bo nie mam okazji zawierać znajomości z publicystami. Nie bywam na otwarciach ani na zamknięciach, nie przyjmuję zaproszeń, po salonach się nie szwendam; jeśli gdzieś idę, to jest to manifestacja pod Pałacem Namiestnikowskim, Msza za Ojczyznę albo pogrzeb. Ostatni pogrzeb, na którym byłem, to pogrzeb Stanisława Szwarc-Bronikowskiego. Poza tym, że Szwarc był podróżnikiem i filmowcem, był też cynglem AK ; wykonywał zasądzone przez Podziemne Państwo Polskie wyroki śmierci na szpiclach, kolaborantach i Szkopach. Cześć Jego pamięci!!!
W koligacjach ani koteriach nie uczestniczę. Pracuję zawsze u siebie, we własnej firmie, nigdy w czyjejś redakcji. A zatem nie mam okazji poznawać dziennikarzy. Żadnego z wymienionych Panów nie znam osobiście, choć o każdym słyszałem. Jeden z braci Karnowskich jest kłamczuchem ; tyle wiem na pewno. Nie może się skutecznie wyspowiadać, a w konsekwencji nie powinien przyjmować Komunii Świętej. Opublikował kiedyś ogromny wywiad ze mną, którego mu nigdy nie udzieliłem. Ogłaszał publicznie, że ma taśmy z nagraniami i mi je wyśle. Jakoś nie wysłał. Ten "wywiad" był nieprzyjemny i szkodliwy dla mnie. Fałszerstwo. Do czasu naprawienia szkody, każda spowiedź Pana Karnowskiego jest nieważna; takie mamy reguły w Kościele Katolickim. Trwa Wielki Post, może się chłop nawróci.
Z takich mniej więcej powodów trzymam się w ostrożnej odległości od publicystów, nawet prawicowych. Klucze od domu powierzyłbym Rafałowi Ziemkiewiczowi, którego szanuję i czytam z uwagą, oraz Krzysztofowi Skowrońskiemu, którego lubię i się z nim koleguję. Resztę znam raczej z daleka.
A czy oni prawicowi? To niedobre słowo, bo nic nie definiuje. Dużo bardziej adekwatne jest określenie "opozycja niepodległościowa" zdefiniowana jako przeciwieństwo antypolskiej, poddańczej polityki Donalda, Zdradka, Komoruska i reszty Padalców. Przy czym słowo Padalec oznacza kogoś, kto pada na twarz przed obcymi w celu wylizania butów.
N: Wróg; proszę o zdefiniowanie, kim są Pana wrogowie.
WC: Wrogami mojej Ojczyzny, czyli moimi osobistymi również, są Niemcy, Rosja i Unia Europejska. Dużo łatwiej byłoby nam współpracować z Unią lub Niemcami, zawierać z nimi roztropne sojusze, gdybyśmy stawiali tę sprawę jasno. Z wrogiem można się dogadywać, niekoniecznie trzeba strzelać. Dużo łatwiej byłoby nam handlować z Rosją, gdybyśmy handlowali z pozycji: jesteś naszym wrogiem, starasz się nas pożreć od stuleci, dzisiaj ci się to nie uda, dzisiaj chcesz nam sprzedać gaz, za ile? Z wrogiem można rozmawiać bez potrzeby rzucania się mu w ramiona lub do nóg. A Tuski, Zdradki i Padalce mają wobec Rosji syndrom sztokholmski.
Co do wrogów osobistych, to nie zajmuję się nimi, czyli nie ma między nami relacji; oni czują do mnie wrogość, a ja do nich nie czuję nic. Niekiedy docierają do mnie sygnały o wrogości poprzez mojego Facebooka lub stronę internetową. Bluzgów i anonimów nie czytam (trzeba się podpisać), na listy interesujące odpowiadam, i to częściej na te od wrogów niż te od przyjaciół.
Są też zawzięte środowiska, które zwalczają mnie od lat; Gazeta Wyborcza i pederaści (termin medyczny, stosuję go zawsze świadomie w kontraście do nowomowy wypranej z osobistego stosunku do zjawiska).
N: Co to znaczy być "radykalnym katolem"?
WC: Jezus był radykałem, nie ściemniał, nazywał rzeczy po imieniu, mowa jego była prosta: tak-tak, nie-nie. Doktryna Jezusa była bardzo radykalna wtedy i jest radykalna dzisiaj. Dlatego Kościół Katolicki ma co roku tysiące męczenników za wiarę. Katolików zabija się za przekonania religijne! Moje poglądy w sprawach doktrynalnych się nie zmieniają, bo doktryna Kościoła jest niezmienna. Z tymi samymi poglądami co dziś, trzydzieści lat temu nie byłem radykałem, a teraz jestem. Dlaczego? Świat zdziczał. Coraz więcej dzikusów dookoła. Kiedyś byli na marginesie, dziś siedzą w Sejmie - facet z torebką, facet ze gumowym siurkiem - jako elita narodu. Fuj! Wolę być radykałem
Zresztą radykalizm to nic złego, to raczej cecha, a nie wada. Idzie Pani do lekarza, a on mówi: poprzednia kuracja nie przyniosła efektów, zastosujemy radykalne metody. Czy ma mu Pani za złe? Narzędzia dobiera się stosownie do okoliczności. Kiedy dobre słowo nie skutkowało, moja babcia sięgała po pasek. Mądra babcia. Cześć Jej pamięci!
Świat zrobił się rozmemłany, ludzie ukrywają, kim są, wstydzą się przyjmować jasne stanowiska; dlatego wylądowałem na pozycji radykała. Inni zmienili swój język i dostosowali sformułowania, a ja po staremu mówię, że aborcja to zbrodnia z premedytacją, a nie "zabieg". Zbrodnia, w której uczestniczy matka. Wszyscy uczestnicy tej zbrodni to dzieciobójcy. Za zabójstwo z premedytacją powinni być ukarani ciężkim więzieniem. Kiedyś nazwanie aborcji zbrodnią to była definicja, dzisiaj to jest "radykalna ocena". A aborcja jest przecież wciąż taka sama. Co się więc zmieniło? Świat zdziczał.
N: Ma Pan poczucie, że jest w Polsce jedynym "radykalnym katolem"?
WC: Co Pani, oszalała??? Polska się skończyła? Zostały tylko lemingi?! Mam nadzieję, że są nas radykalnych katolików miliony. Na zimę wyjechałem na prerię, siedzę daleko od świata, ale coś tam do mnie dociera. Jedyna polska telewizja dostępna na terenie USA to... TV Trwam. TV Polonia, której obowiązkiem jest docierać do Polonii zagranicznej, wyświetla mi się na komputerze jako "niedostępna na tym obszarze". (To samo TVP Info, TVP2.) Skandal, bo na jakim obszarze niby ma być dostępna, jeśli nie za granicą, w USA, gdzie Polaków mieszka kilkanaście milionów? Na szczęście Telewizję Trwam odpalam gdzie chcę i kiedy chcę. Chwała im za to!
No i z oglądania codziennie wiadomości z Polski wynika mi, że nas, radykałów katolickich, jest wielu.
N: Uważa Pan, że jest misjonarzem?
WC: Mam nadzieję, że jestem. Prowadzenie pracy misyjnej to jeden z obowiązków, który ciąży na każdym katoliku, nie tylko na księżach, którzy jadą do Afryki. Mamy być misjonarzami wszędzie i zawsze. Mówiąc językiem niższym: mamy nawracać świat dookoła siebie, poprawiać świat, budować dobro, zwalczać zło, NAWRACAĆ. Każdy z nas ma taki obowiązek. Dlatego na początku wspomniałem o tym Karnowskim, bo jeśli ja mu przestanę przypominać, a on sam zapomni, że musi naprawić wyrządzone szkody, to jego wina przejdzie na mnie.
N: Pytam o to, bo chciałabym wiedzieć, czy postawił Pan sobie za cel rozpropagowywanie rzymskiego katolicyzmu i przestrzeganie Polaków przed innymi religiami, i najlepszym do tego narzędziem są media?
WC: Media są takim samym narzędziem jak każde inne niekoniecznie najlepszym. Świadectwo mamy dawać całym swoim życiem, każdym naszym czynem, a zatem nawet kiedy jestem w toalecie, to mam pozostać katolikiem i nawet tam dawać dobre świadectwo. Katolik zostawia czysty kibel, nawet gdy go nikt nie obserwuje. Katolik nie przeklina, nawet gdy go nikt nie słucha. To są uniwersalne zasady i nieważne, czy w mediach takich jak telewizja, czy takich jak woda w łazience.
N: Czy podróżując próbuje Pan nawracać spotkanych ludzi?
WC: Zawsze i wszędzie. W tej chwili próbuję nawracać Panią. Nie mówię nic wprost do Pani, ale może po tej rozmowie będzie Pani trochę inna. Środki dobieramy stosownie do okoliczności. Tego mnie uczyli na politechnice.
N: Ma pan wśród przyjaciół i znajomych księży katolickich?
WC: Bardzo wielu
N: Jeśli tak, to z jakimi reakcjami z ich strony Pan się spotyka. Jak reagują na Pana poglądy? Czy mówią, że robi Pan dobrą robotę?
WC: Zależy od roboty. Czasami moja robota ich w ogóle nie interesuje, bo ja się głównie zajmuję prowadzeniem interesów, a to księdza może interesować w wąskim zakresie od strony konfesjonału: czy jestem kapitalistą etycznym? A zatem, kiedy spotykam się z moimi kumplami księżmi, to raczej nie gadamy o mojej robocie, tylko o sprawach Kościoła, Ojczyzny i o prywatnych.
N: Ma Pan poczucie, że jest Pan przez nich traktowany poważnie?
WC: Jak najbardziej. Relacja między katolikami nie może polegać na fałszowaniu, na lukrowaniu, na omijaniu niewygodnego tematu. Traktujemy się z szacunkiem, czyli poważnie.
N: Czy żyje Pan zgodnie z Dekalogiem?
WC: Żyję. I chodzę też często do spowiedzi. To właśnie częsta spowiedź pozwala żyć w zgodzie z Dekalogiem. Częsta, podkreślam, częsta i regularna spowiedź stawia człowieka do pionu i pozwala pion utrzymać. Staram się sobie nie ufać. Mam sumienie, modlę się, ale dobrze jest, kiedy ksiądz mi regularnie zagląda pod maskę i robi rutynowy przegląd silnika.
N: Ma pan wśród przyjaciół i znajomych buddystów? Jeśli tak, to jak zareagowali na pana program?
WC: Nie koleguję się z innowiercami, to niebezpieczne duchowo i katolik takich rzeczy unika. Znam ogólnikowo jednego, jedynego – na Facebooku występuje jako Chopin. Wydałem mu książkę podróżniczą "Prowadził nas los". Od kilku lat bestseller. Płacimy tłuste honoraria. No i tyle mojej osobistej znajomości z buddystami. A reakcja Pana Chopina jest widoczna na Facebooku obok wielu innych.
N: Dlaczego uważa Pan, że należy ludzi ostrzegać przed Nergalem i buddyzmem (przestrzegając jednocześnie przed działaniem demonów)?
WC: Bo jestem katolikiem dlatego.
N: W jaki sposób demony mogą stanowić zagrożenie?
WC: Szanowna Pani, na ten temat są całe biblioteki. Załamka! No dobra, na poziomie lekcji religii w szkole podstawowej to byłoby tak: demony to byty duchowe, czyli nie mające ciała, ale mające rozum (a więc myślą), własną osobowość i inteligencję. Ponadto, najogólniej mówiąc, są przeciwieństwem aniołów. Anioły nas kochają, demony nienawidzą. Każde działanie demona zawsze i wszędzie jest nastawione na zniszczenie człowieka. Nawet jeśli pozornie demon jest w danej chwili milutki. Kiedy demon daje ci cukierki, to nie po to, by ci było słodko, tylko po to, by ci się zęby popsuły. Na zakończenie dodam, że demony są sprytniejsze, bardziej inteligentne i ogólnie pod każdym względem szybsze i sprawniejsze od człowieka. A zatem nie da się przechytrzyć demona, wykołować go ani oszukać. Nie da się też demona oswoić dla swoich celów, co próbują robić buddyści. Skoro demon zawsze i wszędzie nienawidzi człowieka, to nawet jeśli chwilowo daje się udobruchać, to ma w tym jakiś cel skierowany przeciwko człowiekowi. Koniec lekcji.
N: Czy Pan kiedyś na własnej skórze odczuł działanie demonów, jakie?
WC: Nie. I codziennie odmawiam modlitwę z egzorcyzmem do św. Michała Archanioła, aby mnie ustrzegł od demonów. Mam wujaszka egzorcystę i raz w życiu byłem u niego w gabinecie. Nigdy więcej nie chcę tam pójść. Kiedyś wujaszek miał jedną osobę na miesiąc, teraz pracuje wiele godzin każdego dnia tyle jest w Polsce opętań. Brakuje egzorcystów do roboty. Wujaszek mówi tak: "kiedy zostałem egzorcystą straciłem wiarę ja już teraz nie wierzę, że Bóg istnieje, ja WIEM, z całą pewnością wiem, że istnieje, bo widziałem na własne oczy i odczuwałem na własnym ciele istnienie demonów".
Ten świat to nie bajka ze średniowiecza. Jakby Pani raz jeden poszła do tego jego gabinetu, to by Pani od razu nie tylko uwierzyła w istnienie Boga, ale bardzo szybko przypomniała sobie, co to konfesjonał i kurczowo złapała się Dekalogu. Widziałem w życiu rzeczy radykalne i dlatego jestem radykalnym katolem. A osoby niewierzące... niech to nazywają syndromem posttraumatycznym to mi chyba wolno mieć? Czy też nie?
wc | | |
|
Rok minął jak jeden dzień...
DR data 11.03.2012, o 16:15 (UTC) | | Dnia 7 marca obchodziliśmy pierwszą rocznicę istnienia wąbrzeskiegoKlubu GP. Nie obyło się bez wspomnień, podsumowań, wspólnych rozmów.Wstępnie ustalono także plan wyjazdu na obchody 2 rocznicy katastrofy smoleńskiej, które odbędą się w Warszawie.
Dziękujemy wszystkim obecnym za udział w uroczystej kolacji, jaka miała miejsce w związku z obchodami pierwszej rocznicy istnienia naszego klubu.
Galeria zdjęć (fot. D. Chojnicka, D. Rydzyński)
| | |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Przycisk Facebook "Lubię to" |
|
|
|
|
|
|
|
LICZNIK ODWIEDZAJĄCYCH OGÓŁEM |
|
|
|
|
|
|
|
WYSZUKIWARKA |
|
|
| |