.
ZAWARTOŚĆ  
  Aktualności
  Wyszukiwarka
  MARSZ 11 MAJA 2013 Wąbrzeźno
  Archiwum aktualności
  Historia powstania
  Nasza "mała Ojczyzna"
  Karta Klubów "Gazety Polskiej"
  Warto posłuchać
  Warto zobaczyć
  Warto poczytać
  Galeria
  Polecane strony
  Kontakt
  Księga gości
  Ankiety
  Forum
  Facebook
  Licznik
33 odwiedzających dzisiaj
Aktualności

Tusku, Kurski, a miało być tak pięknie, nieprawdaż ?

RK data 25.06.2012, o 18:50 (UTC)
 
Takie tam... deliberacje



Tusku, Kurski, a miało być tak pięknie, nieprawdaż ?



Ostatni sondaż, który jak zwykle zrobiony został na potrzeby bieżącej sytuacji politycznej zmusza do zastanowienia. Sytuacja musi być naprawdę poważna,jeżeli PO zyskało aż 5 punktów.

68 lat temu, w noc poprzedzającą największą w historii wojskowości inwazję, zanim jeszcze Alianci wylądowali na normandzkich plażach, na głowy Niemców zleciały setki plastikowych kukieł zrzucanych na spadochronach. Kukły imitujące żołnierzy napchane były amunicją hukową i w momencie uderzenia o ziemię rozpoczynały istne pandemonium huków i rozbłysków, zaś zdezorientowani i przerażeni Niemcy starali się przerzucić jak najwięcej swoich sił w rejon ich lądowania - oczywiście wybrany tak, by znajdował się zupełnie gdzie indziej niż miejsca, w których desant miał w istocie nastąpić. Był to klasyczny manewr odwrócenia uwagi. Otóż, co warto zauważyć, PO w sondażach zyskuje wtedy, kiedy Polacy za chwilę mają dowiedzieć się tego co dotąd było skrzętnie skrywane. Niestety, obecny rząd ma co skrywać przed społeczeństwem - na przykład cała ta hucpa z Euro w Polsce, te miliardy które rozpłynęły się nie wiadomo gdzie; coś trzeba na zadane wkrótce pytania Polakom odpowiedzieć.

Zajmijmy się na przykład takimi autostradami. Akurat w tym przypadku dokładnie skopiowano działania włoskiej mafii, która w latach 80. ukradła miliardy w trakcie budowy tamtejszych autostrad. Cały mechanizm dokładnie opisał poseł PiS dr Zbigniew Kuźmiuk w artykule pt. „Śladem włoskiej mafii”:

(…) Przestępczy łańcuch

Ten pierwszy jest renomowanym podmiotem, którego podstawowym zadaniem jest uzyskanie zamówienia publicznego na wielką inwestycję, której realizacja jest związana z wydatkowaniem setek milionów publicznych pieniędzy. Następnie tworzony jest kolejny podmiot, niepowiązany ani kapitałowo, ani osobowo z tym pierwszym, który ma przejąć od niego bezpośrednie wykonywanie prac związanych z inwestycją. Pomiędzy nimi zostaje zwarta, z reguły bardzo rygorystyczna, umowa, obwarowana wysokimi karami umownymi, nawet w przypadku minimalnych opóźnień w realizacji harmonogramu prac. Ten drugi podmiot korzysta również z licznych, powoływanych na realizację tylko tego kontraktu podmiotów „pośredników”, którzy z kolei faktycznie cedują wykonywanie bezpośrednich prac na zewnętrzne „obce” podmioty. Przy czym, żeby wyeliminować możliwość dochodzenia przez nie zapłaty bezpośrednio od pierwotnego wykonawcy, zakres przekazywanych najniżej robót, polega na ich rozbiciu na takie „czynniki pierwsze”, aby nie spełniały definicji robót budowlanych (np. na fakturach u bezpośrednich wykonawców inwestycji umieszcza się wynajem sprzętu budowlanego, dostawy surowców lub wypożyczenie pracowników). Charakterystyczną cechą całego systemu są wielomiesięczne opóźnienia w wypłacaniu należności faktycznym wykonawcom robót. W momencie zbliżania się do końca realizacji inwestycji spółka, która wygrała przetarg, popada w konflikt ze spółką na drugim poziomie i egzekwuje od niej kary, a jednocześnie zrywa kontrakt, spółka ta ma już podstawy do zgłoszenia wniosku o upadłość. Podobnie spółki na trzecim poziomie po otrzymaniu faktur od bezpośrednich wykonawców mają tak wysokie zobowiązania, że zgłaszają wnioski o upadłość. Spółka, która wygrała przetarg, inkasuje przez cały czas pieniądze od podmiotu publicznego, ale nie trafiają one do ostatecznych wykonawców, bo tych, którzy zlecili im prace faktycznie, nie ma.(…)


Zresztą mafia w Polsce ma większą swobodę. We Włoszech bardzo dobrze działa instytucja świadka koronnego, dlatego ostatnio skutecznie wyłapywani są szefowie włoskiej mafii; niestety w Polsce status świadka koronnego wykorzystywany jest do zagmatwania śledztwa; vide: zabójstwo gen. Papały.

Ale wróćmy do autostrad. Wprawdzie usłużne media na czas Euro nic nie mówią o tak zwanej „przejezdności” naszych dróg, ale i tak docierają do nas informacje o wyłażących z autostrad deskach i muszlach klozetowych, czy umywalkach. Jakoś przedarła się również informacja o tym, że na nowo budowanym odcinku drogi S7 zawalił się wiadukt. Oczywiście pociąg też zdążył się wykoleić (na szczęście towarowy i dlatego nikt nie zginął), ale o sytuacji na kolei porozmawiamy przy innej okazji.

W wielu miastach, zwłaszcza tych które są organizatorami Euro zaczęto wiele inwestycji, rozgrzebano całe ulice, rozgrzebano i nie skończono. Teraz, kiedy pieniądze się skończyły, te inwestycje gminy będą zmuszone ukończyć ze środków własnych. Niestety tych środków już nie ma, ponieważ pan Jan Antoni Vincent Rostowski (czy jak tam temu panu o podwójnym obywatelstwie), chcąc ukryć zadłużenie Polski w sposób niekontrolowany przerzuca zobowiązania na gminy i zmusza tym samym owe i tak już niedofinansowane gminy do zaciągania kolejnych kredytów. Część prezydentów i burmistrzów idąc za przykładem Mistrza oprócz zaciągania kredytów przerzuca długi na spółki miejskie. Tak to się kręci, wszyscy wszystkim są coś winni, tylko Ci na końcu łańcucha pokarmowego stoją na ulicach z jakimiś hasłami „zapłaćcie nam za naszą pracę”, czy podobnymi. Niestety nie są świadomi tego, że wpadli w ręce mafii, a tu żarty się kończą, ale przecież są w lepszej sytuacji niż Włosi, w następnych wyborach nie muszą głosować na PO.

W budżetach miast najwięcej środków przeznaczane jest na utrzymanie szkół, dlatego oprócz popierania polityki pani Minister Edukacji Narodowej Krystyny Szumilas (ale to ładnie brzmi, nieprawdaż?), władze z taką determinacją dążą do zamykania szkół i MDK-ów. Tu można zaoszczędzić, przecież i tak niejaki prof. Jan Hartman syn praprawnuka rabina Izaaka Kramsztyka i guru dla lemingów, oficjalnie stwierdził, że tylko 10 procent Polaków może być jako tako wykształcona. Może pan Hartman przesadza z tymi 10 procentami, przecież w dzisiejszej kulturze obrazkowej do obsługi parkingu czy przyniesienia paczki do domu niekoniecznie potrzebna jest umiejętność czytania. Właściwie po co te szkoły, nie wystarczą kursy przygotowujące do obsługi jakiejś konkretnej maszyny?

Ale wróćmy do naszych mistrzów bajeru.

Miało być tak pięknie, już ucięto dach w tuskobusie który miał obwozić pana Tuska i piłkarzy po Warszawie, już pani Kolenda przygotowała się do wywiadu, już pani Olejnik zamówiła w Paryżu odpowiednie nakrycie głowy, a tu klops. Nie wyszliśmy z grupy i to w jakim stylu !

Pan Tusk przestał pojawiać się w telewizorni, wszyscy jego towarzysze jakoś na chwilę zniknęli, no bo jak, jeszcze jakiemuś lemingowi mogło by zapaść w pamięci takie skojarzenie: EURO+KLĘSKA=TUSK; po co ryzykować. Wymyślono coś innego.

Postanowiono udowodnić, że jednak jest sukces. Zaraz po odpadnięciu naszej reprezentacji z rozgrywek zaczęto pokazywać obrazki z ulic polskich miast na których podobno trwa nieprzerwany, kolorowy i niezwykle szczęśliwy korowód kibiców z całego świata. Wszyscy się cieszą ze wspaniałej organizacji, z jakości naszego piwa i urody naszych dziewczyn.

Jednak któregoś dnia na kolegium redakcyjnym znanej ze swojej niezależności telewizornii zdecydowano żeby pójść na całość. Postarano się udowodnić, że kibice z całej Europy tak są wdzięczni naszemu rządowi za wspaniałą organizację, że postanowili nauczyć się mówić po polsku. Ci co oglądali, pamiętają, jak Irlandczycy, Hiszpanie i inni deklamowali w języku który czasami można było zrozumieć słowa: dwa piwa, trzy piwa, kocham cię i tym podobne. W każdym razie chodziło o liczebniki i jakiś alkohol. Tylko jedna niemota się wyróżniła, nic nie powiedział, ale pokazał koszulkę z napisem: „lubię Twoje cycki”, co skwapliwie pokazywano w tej telewizornii przez cały dzień, a może były jakieś powtórki w nocy, tego nie wiem.

Ale wróćmy do najnowszych sondaży. O PiS-ie któremu zawsze spada (sic!) jak rośnie PO nie ma co PiS-ać, w sytuacjach kryzysowych, a taka sytuacja w Polsce jest permanentna, PiS-owi zawsze spada. O partii ze świńskim ryjem na swoich sztandarach, której też spadło tak, że ho, ho, w tym towarzystwie pisać nie wypada. Jednak jest to też dla nich pewne ostrzeżenie, koalicjant nie powinien przeginać, jeżeli już, to powinien konsultować swoje happeningi, a nie tak bez wiedzy Igora, pardon, Igora Ostachowicza, jaja sobie robić.

Dlatego zajmijmy się tylko partią Jacka Kurskiego, która nie może w żadnym sondażu, tym prawdziwym, czy tym na użytek aktualnej sytuacji politycznej, przekroczyć trzech procent.

Okazuje się, że następny projekt rozbicia jedności prawicy legł w gruzach. Partykularne interesy paru osób, które bardzo, ale to bardzo przywiązały się do swoich diet w europarlamencie (nie bacząc na dobro Polski), nie powiódł się. Właściwie można by było takie zachowanie zrozumieć. Jest parę osób, które wiedzą (oj, wiedzą dlaczego!) nigdy nie wystartują z list PiS-u i próbują dostać się w następnych wyborach do Brukseli tworząc nową partię. Takie zachowania w polityce się zdarzają, właściwie w ostatnim dwudziestoleciu są nagminne. Jednak są pewne zasady, pewnych rzeczy się nie robi. Nie wolno ludziom z prawicy, którym kiedyś zaufaliśmy robić takich świństw. Nie wolno ludziom, którzy kiedyś mówili o dobru Polski tak się zachowywać.

Ja wiem, jak bardzo w ostatnim czasie rozczarowani są członkowie Solidarnej Polski, wiem z jakim trudem przekonywano (nie wyłączając szantażu) ludzi do wstąpienia w ich szeregi. Wiem jak się czują ci, którzy dali się przekonać i teraz - po deklaracji Jarosława Kaczyńskiego dającego ostateczny termin do opamiętania się i powrotu - mają dylematy. Przecież wielu z nich to uczciwi, fajni ludzie, chcący coś dobrego zrobić dla Polski. Problem jest taki, że wpadli w łapy manipulatorów i karierowiczów. I teraz mają problem.

Żeby ostrzec innych na przyszłość, ostrzec, że zaczyna się walka wewnętrzna w Solidarnej Polsce, informuję, że poseł Edward Siarka został wybrany na szefa małopolskich struktur Solidarnej Polski, a dotychczasowy szef struktur senator Maciej Klima został całkowicie pominięty w trakcie wyborów. Pewnie jest niezadowolony z tej decyzji Jacka Kurskiego, pewnie pomstuje i szuka nowej partii, ponieważ w następnych wyborach, do czegokolwiek, co by to nie było, będzie pominięty. Tak podobno jest w całej Polsce, wiem to z różnych źródeł, ale ani nie mam czasu, ani mnie to aż tak bardzo nie obchodzi, żebym te informacje weryfikował. Jedno jest pewne: nie tak miało być.

Natomiast bardzo mnie obchodzi to co robi Solidarna Polska chcąca wsadzić klin między środowisko Radia Maryja i TV Trwam, a „Strefą Wolnego Słowa”, czyli środowiskiem związanym z „Gazetą Polską”.

Tak jak pewni ludzie z Solidarnej Polski zaangażowali się w przejęcie praw do publikowania ostatniego zdjęcia Śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego (które ukazało się w „Gazecie Polskiej”) i nie przebierali w środkach do osiągnięcia celu. Tak w jaki chamski sposób wywierali nacisk na córkę Śp. Wojciecha Seweryna, który zginął nad Smoleńskiem, twórcę pomnika Katyńskiego w Chicago, na panią Anną Wójtowicz, żeby przejąć to zdjęcie. Jak wykorzystano pewnych ludzi w strukturach Klubów „Gazety Polskiej”, żeby skłócić nasze środowisko - to jest niepojęte. Musicie panowie wiedzieć, że my wiemy co wy robicie, co knujecie, dla własnej kariery, dla waszego status quo i jak przesadzicie, to przyjdzie czas i poinformujemy wszystkich o waszych niecnych uczynkach.

Dość Panowie, rentę z Unii Europejskiej macie już zagwarantowaną, wysoką rentę. Dajcie nam od siebie odpocząć. Proszę was o to.

Ryszard Kapuściński
 

Bądź zawsze sobą Polsko...

. data 15.06.2012, o 16:50 (UTC)
 
 

Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do wysłuchania mojej najnowszej piosenki

" Bądź zawsze sobą Polsko"

Henryk Zygmunt

GP Chicago

 

 

Apel...

RK data 11.06.2012, o 20:50 (UTC)
 
Szanowni Państwo,



Sprawa wyjaśnienia tragedii nad Smoleńskiem zbliża się do końca. Coraz więcej wskazuje na to, że śmierć prezydenta i 95 towarzyszących osób nie była wypadkiem. Wiedzę o tym zawdzięczamy pracy wielu naukowców na całym świecie. Mimo wysiłków ani władze Polski ani Rosji nie były w stanie schować wszystkich istotnych faktów. Solidarna postawa kilku mediów, w tym "Gazety Polskiej" i Radia Maryja oraz trzystu klubów Gazety Polskiej okazały się potężną bronią w walce o prawdę. Nie pozwólmy, by kłótnie i ewidentne prowokacje zniszczyły dotychczasowy dorobek. Wszystkie siły patriotyczne muszą wesprzeć starania komisji Antoniego Macierewicza o wyjaśnienie prawdy. Nie można pozwolić też, by ludzie, którzy nie ulegli propagandzie moskiewskich i prorosyjskich mediów zostali podzieleni. Potrzeba nam jedności. Każdy kto nas dzieli działa na rzecz obecnego układu politycznego i blokowania śledztwa.



Na polskiej ziemi gości obecnie kilkadziesiąt tysięcy cudzoziemców. Nie chcemy wam odbierać radości sportowego święta. Mamy jednak dla was przesłanie. Mówimy prawdę o najbardziej bolesnym fragmencie historii Polski po to, by taka tragedia nigdy więcej się zdarzyła. Wierzymy, że prawda nikomu nie czyni krzywdy. Szczególnie zwracamy się do Rosjan. Nie jesteście odpowiedzialni za zbrodnie autorytarnego rządu. Chcemy by wasz i nasz kraj cieszył się wolnością. Wyjaśnienie sprawy śmierci polskiego Prezydenta i naszych

elit do tej wolności nas wszystkich zbliża. Stańcie po stronie prawdy, bo tylko tak można budować nowoczesne państwo.



Kluby „Gazety Polskiej”
 

"Bunt. Sprawa Litwinienki"

DR data 07.06.2012, o 16:00 (UTC)
 
W dziale "Warto zobaczyć" umieściliśmy nową pozycję - film dokumentalny "Bunt. Sprawa Litwinienki" pokazujący dobitnie, do czego zdolne są rosyjskie władze kierowane przez Władimira Putina. Zapraszamy do oglądania tego napawdę mocnego dokumentu.

Aby zobaczyć film wystarczy kliknąć
tutaj
 

[Ważne] Sensacyjny dokument o Bolku

R. Kapuściński data 05.06.2012, o 22:33 (UTC)
 

Szanowni Państwo, 




z powodu zablokowania strony niezalezna.pl w związku z opublikowaniem tekstu " Sensacyjny dokument o Bolku", proszę o rozesłanie tekstu do jak największej liczby znajomych.


 Pozdrawiam, Ryszard Kapuściński.


 Sensacyjny dokument o Bolku

Codzienna opublikowała sensacyjny dokument na temat współpracy Lecha Wałęsy. Ponieważ wraz z jego publikacją pojawiły się problemy na portalu niezalezna.pl publikuje go na swoim blogu.

W Archiwum Służb Bezpieczeństwa (Archiv bezpečnostních složek) odnaleziono sensacyjne materiały z okresu PRL-u dotyczące Lecha Wałęsy.

Dokument został przekazany dr. hab. Sławomirowi Cenckiewiczowi przez dr. Petra Blažka, jednego z najbardziej znanych czeskich historyków.

Jest to notatka z rozmów przeprowadzonych przez towarzyszy czechosłowackich z dyrektorem Departamentu III „A” gen. bryg. Władysławem Ciastoniem na początku 1981 r. Dokument zatytułowany „Informacja o niektórych doniesieniach naczelnika Departamentu III »A« Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL” pochodzi z marca 1981 r.

„Co do współpracy Wałęsy z funkcjonariuszami polskiej Służby Bezpieczeństwa, Ciastoń oznajmił, że do pozyskania Wałęsy doszło w roku 1970 w czasie strajków na Wybrzeżu. Informacje podobno pisał własnoręcznie. Podpisywał też potwierdzenia odbioru kwot pieniężnych, które otrzymywał za współpracę. Ciastoń nie wie, kiedy skończyła się współpraca Wałęsy z SB, ale trwała jeszcze w roku 1976” – czytamy w dokumencie.

Dr hab. Sławomir Cenckiewicz, badacz historii najnowszej, współautor książki „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii”, uważa odnaleziony dokument za niezwykle ważne źródło potwierdzające i uzupełniające stan wiedzy na temat przeszłości Wałęsy.

– Uderzająca jest dosadność tych kilku zdań poświęconych Wałęsie. Zawiera się w nich wszystko, co najbardziej istotne w tej sprawie: potwierdzenie faktu współpracy agenturalnej, sporządzanie własnoręcznych doniesień i sygnowanie podpisem pokwitowań na odbiór pieniędzy – mówi Cenckiewicz „Gazecie Polskiej Codziennie”.

– Ponadto gen. Ciastoń jednoznacznie stwierdził, że Wałęsa współpracował do 1976 r. To również wydaje mi się bardzo istotne, gdyż coraz częściej słyszymy o incydentalnej i co najwyżej kilkunastomiesięcznej współpracy Wałęsy z SB. Z książki „SB a Lech Wałęsa” wiemy, że jeszcze w 1992 r. w archiwach MSW znajdowały się doniesienia „Bolka” z 1974 r., a fakt wyrejestrowania Wałęsy z aktywnej sieci agenturalnej nastąpił w czerwcu 1976 r. Z dokumentu przekazanego mi przez Czechów wynika, że realna współpraca Wałęsy z bezpieką mogła trwać także po 1974 r. Jestem wdzięczny dr. Blažkowi za ten dokument. Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze, by pozyskać więcej takich źródeł. Nie ulega wątpliwości, że przeszłość Wałęsy interesowała służby całego bloku sowieckiego, a i polscy towarzysze specjalnie nie ukrywali w rozmowach faktu współpracy Wałęsy z bezpieką – dodaje Cenckiewicz

Historyk zapowiada szybką publikację tłumaczenia dokumentu z historycznym komentarzem na łamach najbliższego numeru dwumiesięcznika „Arcana”.

Równo dwadzieścia lat temu ówczesny prezydent RP Lech Wałęsa przy pomocy parlamentarzystów skutecznie na kilka lat zablokował lustrację. Kilka miesięcy później funkcjonariusze UOP-u pod pozorem poszukiwania materiałów radioaktywnych podczas przeszukania domu urzędnika gdańskiej SB zabrali z jego domu teczki kilku opozycjonistów, w tym teczkę Lecha Wałęsy. Dokumenty dotyczące prezydenta szybko trafiły na jego biurko – przekazał je ówczesny szef UOP-u Gromosław Czempiński. Gdy teczka Wałęsy wróciła do archiwów, brakowało w niej kilku kartek, które nigdy nie zostały odnalezione.

Dopiero później okazało się, że szeroko zakrojona operacja, mająca na celu ukrycie podpisania przez Lecha Wałęsę zobowiązania do współpracy z SB i pobierania za tę współpracę pieniędzy, okazała się bezskuteczna.

Stało się to m.in. za sprawą zagranicznych archiwów, m.in. enerdowskiej Stasi, a teraz – co właśnie ujawniamy – czeskiej bezpieki.

Na zagraniczne archiwa powołali się Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk w swojej książce pt. SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii?. Została w?niej przytoczona notatka z tzw. archiwum Wasilija Mitrochina, archiwisty KGB, który w 1992 r. wywiózł na Zachód zbiór 300 tys. dokumentów służb specjalnych.

żce pt. „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii”. Została w niej przytoczona notatka z tzw. archiwum Wasilija Mitrochina, archiwisty KGB, który w 1992 r. wywiózł na Zachód zbiór 300 tys. dokumentów służb specjalnych.

„Była w nich jednak notatka, że po internowaniu SB usiłowała zastraszyć Wałęsę, »przypominając mu że pobierał pieniądze i dostarczał informacji«. [...] Kiszczak powiedział KGB, że Wałęsę skonfrontowano z jednym z jego byłych oficerów prowadzących SB i rozmowa została nagrana” – czytamy w książce.

Jedną z pierwszych osób, która ujawniła fakt współpracy Lecha Wałęsy z SB był Krzysztof Wyszkowski, działacz Wolnych Związków Zawodowych. Lech Wałęsa pozwał go za to do sądu, który w pierwszej instancji przyznał rację Krzysztofowi Wyszkowskiemu. Według sądu Wyszkowski zachował należytą staranność w wykazaniu, że Wałęsa był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie „Bolek”. Z kolei sąd apelacyjny wezwał Wyszkowskiego do „odwołania dotychczasowego stanowiska w sprawie agenturalności Lecha Wałęsy”.

Po tym wyroku Wałęsa wytoczył Wyszkowskiemu kolejny proces, który także dotyczy agenturalnej przeszłości byłego prezydenta – chodzi o wypowiedź z 2007 r. – Mam nadzieję, że odnaleziony w czeskich archiwach dokument przyczyni się do wygranej Krzysztofa Wyszkowskiego w tym procesie – mówi nam Sławomir Cenckiewicz.

Dorota Kania/GPC



 

Czerwcowe spotkanie...

WKGP data 31.05.2012, o 16:27 (UTC)
 
Najbliższe spotkanie wąbrzeskiego Klubu GP odbędzie się w środę 6 czerwca o godz. 18.00 w Restauracji "Oaza" przy ul. 1 Maja 37 w Wąbrzeźnie.



Zapraszamy!
 

<- Powrót  1 ...  40  41  42 43  44  45  46 ... 62Dalej -> 
 
 
   
Przycisk Facebook "Lubię to"  
 
 
LICZNIK ODWIEDZAJĄCYCH OGÓŁEM  
  Sklepy internetowe  
WYSZUKIWARKA  
 
Loading